Beti to bytująca na działkach kotka, która długo radziła sobie na wolności. Została nam zgłoszona, gdy karmicielki zaniepokoił wygląd jej dziwnie krwawiących i poranionych uszu. Odkąd znajduje się pod naszą opieką, ich stan znacząco się poprawił, nadal jednak koteczka jest w trakcie diagnostyki w kierunku raka płaskonabłonkowego.
Ta krówka to przekochane stworzenie. Pogłaskana niemal natychmiast zaczyna się przewracać na boki, mrucząc i odsłaniając brzuszek, pieszczoty to też niezawodny sposób, by rozpoczęła pałaszowanie miseczki. Początkowo ujmująco nas zagadywała, gdy tylko któraś z dyżurnych weszła do szpitalika, dłuższy pobyt w klatce znacząco ją jednak przytłumił. Beti bardzo źle znosi zamknięcie za metalowymi prętami, z dnia na dzień gaśnie coraz bardziej i już nie zagaduje. Godzinami siedzi skulona w materiałowej budce, odrobinę radości odzyskując jedynie, kiedy podrapie się ją za uchem.