Ta prześliczna, młodziutka koteczka mieszkała w centrum Poznania w krzakach razem ze swoim malutkim synkiem. Co mogło stać się z resztą jej dzieci, możemy sobie sami wyobrazić i dopowiedzieć... Koralince udało się przetrwać tylko dzięki Dobrej Duszy, która dokarmiała ją od miesięcy. Kotka jest całkowicie oswojona, prawdopodobnie kiedyś była czyjaś, czego świadectwem stała się za ciasna obroża z dzwoneczkiem, która o mało kotki nie udusiła (prawdopodobnie założona gdy koteczka sama była dzieckiem).
Dzielna mamusia jest już pod nasza opieką i czeka ją kilka badań, a gdy skończy karmić maluszka - kastracja. Minie jeszcze kilka tygodni, nim koteczka będzie szukała swojego domku na stałe, ale nie zaszkodzi, by już zacząć się w niej zakochiwać.