Rossi nie ma już... Tak bardzo chcieliśmy, by się Jej udało, przecież rana się świetnie goiła, kotka super jadła, kuwetowała, zaczynała się do nas coraz bardziej przekonywać... Ale rzeczywistość jest jak zwykle brutalna i nic sobie robi z naszych pragnień... Usg pokazało już płyn w brzuchu, powiększone serce, mimo że przecież 12 h wcześniej wszystko było ok - klasyczne objawy niewydolności krążeniowo-oddechowej - obie lekarki prowadzące stwierdziły, że nie ma sensu Rossi męczyć, bo może umierać bardzo długo, ale w końcu się udusi. Wybór był tylko jeden - pozwolić jej odejść.
Wg lekarzy Rossi zabił guz - musiał uciskać na jakieś naczynie, stąd ten przesięk. Skutek braku kastracji i lat tabletek antykoncepcyjnych. Skutek głupoty ludzkiej.