"Po otwarciu transportera Zahara wyszła jak do siebie. Zero stresu czy dezorientacji. Zwiedziła mieszkanie, pobawiła się wędką, zjadła kolację, podałam jej wieczorne leki, po czym rozłożyła się jak królewna na kanapie z brzuchem do góry i wzrokiem sugerującym: miziaj mnie mój nowy człowieku.
Wieści z domu stałego płyną cudowne: Zahara błyskawicznie się zaaklimatyzowała i w takim samym tempie rozkochała w sobie Opiekuna. Jak to na mądrą kicię przystało, wyraźnie wskazuje, kiedy jest czas na mizianie i czułości, komunikuje swoje potrzeby. Ma już kilka ulubionych miejsc do odpoczynku i spania. Widać, że dziewczyna czuje się dobrze i bezpiecznie, co niezwykle mnie raduje.
Brakuje mi tej uroczej kulki futra i miłości, ale świadomość jej szczęścia i że jest w dobrych, kochających rękach, dodaje tylko skrzydeł."
Wolontariuszka Marta
Jeśli chcesz przeczytać historię Zahary, znajdziesz ją na naszym forum.