Kocia trójka (a w niej Kajtek i Fuzja) czteromiesięcznych podrostków pojawiła się na ogrodzie wolontariusza dosłownie znikąd. Trzeba było towarzystwo złapać, bo, wiadomo, za jakiś czas z tej małej ekipy zrobiłaby się cała kocia drużyna. Ale za młode to to było na kastrację, zatem w garażu czekało na odpowiedni wiek, przechodząc przy okazji wszystkie inne niezbędne zabiegi. Niebawem okazało się, że jeden z trzech kociaków to urodzony miziak i przytulak! Wypuszczenie na „wolność” nie było i tak brane pod uwagę, więc maluchy zamieszkały z pozostałą kocią i ludzką rodziną wolontariusza, czekając na znalezienie swoich ludzi i swojego własnego domu.
I Kajtek, i Fuzja tolerują inne koty, ale zdecydowanie wolą przebywać tylko w swoim towarzystwie, więc dom, który byłby tylko dla nich, będzie idealny.
Kajtek – początkowo największy dzikun spod znaku "bez rękawicy nie podchodź" – po czasie stał się największym miłośnikiem głaskania i drapania. Sam przychodzi, żeby ręka człowieka zajmowała się jego futerkiem. Wszędzie! Na brzuszku też. Ale Kajtek nie jest miłośnikiem siedzenia na kolanach, zdecydowanie woli w czasie pieszczot być obok. Choć ma spokojne usposobienia, ożywia się, gdy w ruch idzie wędka z piórkiem.
Fuzja – imię nie bez kozery – jest zdystansowaną obserwatorką. Owszem, podejdzie do człowieka, otrze się o jego nogi, ale widok ręki powoduje natychmiastowe wycofanie. Po długim czasie pozwala się dotykać (znaczy głaskać), ale tylko w wybranych przez siebie miejscach w domu i czasie. Podobnie jak jej brat usposobienie ma bardzo spokojne i nawet gdy Kajtek harcuje z piórkiem, ona woli obserwować, sporadycznie dołączając do zabawy.
Wymagamy zabezpieczenia okien i balkonu/tarasu zgodnie ze standardami Fundacji. Nie wydajemy kotów do domów wychodzących.